środa, 20 czerwca 2018

# 20


Mój ulubiony miesiąc maj dawno już za mną. Odmierzałam go zapachami bzu, jaśminu i konwalii. Powoli kończy się też czerwiec, który temperaturami bardziej przypomina upalny miesiąc lipiec. Z tęsknotą spoglądam na niebo, bywa że zachmurzone, oczekując deszczu. Jest bardzo sucho więc unoszący się kurz powoduje u mnie silne objawy alergii. Jestem tym zmęczona.
Szczęśliwie zakończyłam, w tym roku szkolnym, swoją działalność wolontariusza. Mam mieszane uczucia. Bardzo lubię coś robić, gdy widzę tego sens. W przeciwnym wypadku zniechęcam się i dziękuję za dalsza współpracę. Tutaj mam sporo do przemyślenia. Z jednej strony nie chciałabym rezygnować ze spotkań z tym chłopcem, który już mnie trochę poznał, a podobno jest bardzo trudny w nawiązywaniu relacji. Z drugiej strony mój czas i wysiłek, który wkładam w przygotowanie się do tych spotkań, to sztuka dla samej sztuki. Nie spodziewałam się spektakularnych wyników moich starań. Miałam świadomość, że będzie trudno. Ale nie sądziłam, że rodzic będzie to utrudniał. Sama jestem matką i gdyby ktoś nieodpłatnie chciał pomóc mojemu dziecku to przynajmniej bym nie przeszkadzała. Chwilami czułam jakby pani Maria była zazdrosna o moje spotkania z jej synem. Sama z trudem zostawiała nas samych i w sumie na wszelkie możliwe sposoby uniemożliwiała szanse na wspólne wyjścia z nim (choćby kino). Gdy usiłowałam z nią rozmawiać i prosić o pomoc stwierdziła, że ją obrażam jako matkę, bo sugeruję, iż słabo jej wychodzi przekonywanie syna. Nie sądzę, bym utrzymała relację z Pawłem na takim etapie jaki do tej pory udało nam się osiągnąć. By temu zapobiec zaproponowałam jeszcze, w okresie wakacyjnym, wspólne wyjścia na lody itp., ale coś czuję, że pozostanie to bez odzewu ze strony pani mamy. Będę jednak czekała na jej odzew do końca lipca. Jeśli będzie tak jak myślę to zmienię grupę. Szkoda mi się spalać dla samej idei.
Po 9 latach abstynencji motoryzacyjnej dałam się namówić Konradowi, by usiąść za kierownicą. Jak zwykle mój pierwszy raz był pełen strachu. Z wielką obawą prowadziłam samochód, ale Konrad to całkiem nieźle przeżył. Bardzo lubiłam kiedyś jeździć, ale teraz nie odnalazłam tego pragnienia w sobie. Jutro i w sobotę będę jednak musiała być kierowcą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz