czwartek, 17 grudnia 2020

# 51

      Powoli zmierza ku końcowi rok 2020. Zawsze życzę sobie, by nowy rok był lepszy niż poprzedni, bo dlaczego by nie ? 

    Oglądam się za siebie i patrzę na to co już poza mną, i czego zmienić nie mogę.  Pewnie gdyby była możliwość modyfikacji przeszłości, to jakieś korekty mogłabym poczynić.  Ale musi być jakiś porządek rzeczy i dobrze nie móc mieszać w tym co już było. Coś się nareszcie we mnie zmieniło. Przeskoczyłam na inną falę myślenia. Dlatego też nie ocenię mijającego roku jako złego. Był trudny, chwilami nawet bardzo, to fakt.  Ale wiele się nauczyłam, wiele zrozumiałam i chwyciłam za rąbek ładu we mnie oraz spokojnego spojrzenia na codzienność. Wiem, że potrzebuję jeszcze trochę czasu (nie jest to istotne jak wiele), by móc już na co dzień cieszyć się tym spokojem.   Ale mam już świadomość, że potrafię żyć bez zbędnych emocji, że umiem złapać dystans, że umiem przepracować  w sobie trudne rzeczy, które spotykam na swojej drodze.   

    Cieszy mnie to, że doszłam do tego dobrego dla mnie punktu sama.   Jestem wdzięczna za te doświadczenia, bo dzięki nim wiele zrozumiałam. Podjęłam pewne decyzje, wprowadziłam je w czyn i poczułam się wolna. Nareszcie spadł mi dziwny ciężar z ramion i mogę swobodnie oddychać. A teraz czas na to, by urodzinowe życzenie przesłane dla mnie przez portugalskiego kolegę, się spełniło. Bo właśnie jego pełne życzliwości słowa przypomniały mi, że ostatnimi czasy rzadko się uśmiecham.