piątek, 7 września 2018

# 23



Trochę wiosny w progu jesieni

Decyzja o tym, by się jednak wybrać na ślub i wesele mojej chrześnicy była jak najbardziej właściwa. Pogoda co prawda nie dopisała, ale cała reszta była bez większego zarzutu. Bardzo się ucieszyłam, że po wielu latach mogłam spotkać się z moimi kuzynami. Patrzyłam na nich z przyjemnością, rozglądałam się, nie poznając, po ich dorosłych już dzieciach.  Wzruszał mnie widok mojego brata (ojca panny młodej), który ze szczęściem wypisanym na twarzy spoglądał na rodzinę tego dnia razem, w jednym miejscu zebraną.  Ze smutkiem złapałam się na myśli, że przecież prawie wczoraj, przy takich stołach, siedzieli nasi rodzice i to my byliśmy tą młodzieżą, która bawiła się do białego rana. Moja siostra i jej córka nie zdecydowały się na uczestnictwo w tej uroczystości rodzinnej. Przede wszystkim siostra zamknęła się w złości i pretensjach dotyczących spraw, które winny być rozwiązane przez naszych rodziców. Ja odpuściłam. Było...minęło. Cieszyłam się, że mój syn ze swoją dziewczyną także zdecydował się tam pojechać. Moje obawy, że spotkamy się z widocznym dystansem do nas były przedwczesne. Nic takiego nie miało miejsca. Sądzę, że jest nawet szansa na to, by nasze relacje, z tą częścią rodziny, na nowo odbudować.
Nieomal zaraz po imprezie weselnej rozpoczęłam ponad 2 tygodniowy urlop. Razem z Konradem wyjechaliśmy nad morze, by pracować z dziećmi. To była nasza pierwsza współpraca z tym biurem turystycznym. Liczyłam na to, że będzie znacznie lepiej niż pamiętne turnusy z moją koleżanką w roli kierownika. Było...inaczej. Jako naczelny krytyk punktowałam rzeczy, które można byłoby zmienić i te które były nieco nie fair. Mieliśmy z Konradem niewielkiego stracha na początku, że dzieci, które będą pod naszą opieką okażą się tak problemowe, że cały pobyt będzie gehenną. Na szczęście wszystko było ok. Mimo pracy „od świtu do nocy” i paru konfliktowych sytuacji odpoczęłam. Nawet trzykrotne przemierzenie Polski wzdłuż nie było szczególnie męczące.
Szef chyba  się ucieszył z mojego powrotu do biura.  Jesteśmy dla siebie bardzo uprzejmi, a ja wykazuję się naprawdę ogromną cierpliwością do jego różnych pomysłów, czy też zachowań.  Przez dwa tygodnie urlopu moje myśli zaprzątnięte były realizacją programu kolonii.  Stąd odpoczynek pomimo pracy.  Teraz wróciłam do codzienności, a ta od nowa atakuje mnie wieloma pytaniami, na które nie znam jeszcze odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz