Posmęciłam dwa dni i trzeciego kawałek, rozejrzałam się wokół, stwierdziłam, że życie stygnie i ruszyłam dalej. Dotarło do mnie, że minione doświadczenie otworzyło mi oczy na parę spraw.
Na przykład błędem było, że wzbraniałam się przed zawieraniem umowy pośrednictwa z wieloma biurami. Traciłam szansę na to, że moje mieszkanie mogło ukazać się na wielu stronach agencji. Co prawda praca tych biur często polega tylko na zebraniu oferty, opisaniu jej, umieszczeniu także na innej stronie z ogłoszeniami, ale nie ma co ukrywać - moja oferta sprzedaży pojawiłaby się w sieci częściej. Teraz ten błąd naprawiam. Ponadto pomyślałam, że znalezione nowe mieszkanie po prostu nie było nam pisane. Coś było z nim nie tak, skoro przeszło nam koło nosa. Będzie inne.
Wiosna stoi w progu, zagląda wścibsko, choć powietrze jeszcze tnie ostro gdy zawieje wiatr. Poczułam przypływ sił witalnych, na nowo odnajduję w sobie optymizm. Moje drugie, pozazawodowe zajęcie pochłania coraz więcej czasu. Dodatkowo pomagam Konradowi w działaniach społecznych związanych ze wspólnotą osiedlową. Nie mam czasu na malkontenctwo.