Powtarzam sobie "co ma być to będzie". Przecież znam to, wiem jak działa. Nie ma co się napinać. A jednak mam ochotę krzyczeć ze złości. Rozbudzono moje nadzieje na długo oczekiwane rozwiązanie pewnych spraw. Spraw, które czekają, czekają i czekają. Spraw, które blokują moje dalsze życiowe działania. Rozglądam się za innymi drzwiami, jak na razie widzę tylko gładki mur. Chciałabym wypłakać tę żałość, pozbyć się tego uwierającego osadu. Od śmierci mamy nie potrafię płakać. Czuję wzbierające się we mnie łzy, czasami potoczy się jedna po policzku. I to wszystko. Noszę w sobie ten ciężar, dzielnie go dźwigam choć czuję słabnące ramiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz