Siedzę w pracy i odliczam czas do momentu wyjścia z niej. Wskazówki zegara niespiesznie odliczają każdą minutę, za nic mając mój wzrok, który usiłuje przyspieszyć ich ruch. Najbardziej lubię piątkowe popołudnie, gdy w perspektywie mam dwa, wolne od zajęć zawodowych dni. Z przyjemnością zamknę drzwi od biura i postaram się zapomnieć o pracy. Mniej więcej od 3 lat mam w sobie uczucie wypalenia zawodowego. Nigdy nie lubiłam życia wg schematu więc to co dzieje się obecnie jest dla mnie trudne. Mając uroczo wredną 5-kę z przodu obawiam się dokonać zmiany pracy. Sama siebie, z góry skazuję na myślenie, że dla mnie pracy już nie ma. Podobno nadal młodość ma pierwszeństwo. Podobno.
Konrad, w swojej tymczasowej pracy, także ma wolny weekend, co mnie niezmiernie cieszy. Bardzo lubię spędzać z nim wolny czas. Szczególnie teraz to cenię, ponieważ jego niepracujące weekendy należą do rzadkości. W sobotę zaprosiliśmy na obiad jego brata, ale niedziela należy tylko do nas. Będzie to pierwsze spotkanie w takim gronie. Od niedawna zaczęłam poznawać rodzinę Konrada. Uśmiecham się do wspomnień początków naszej znajomości. Nic nie planowaliśmy, niczego nie przyspieszaliśmy, z ostrożnością patrzyliśmy na to co się tworzy. Wszystko zadziało się samo. Bez parcia na realizację marzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz