Konrad nie miał wczoraj weny do pisania. Niestety....czas naglił i papiery muszą zostać wypełnione. Patrzyłam z jakim wysiłkiem myśli ubierał w słowa i skrupulatnie je zapisywał w arkuszu.
Usiadłam po drugiej stronie stołu przy moim lapku szukając w sieci pomocy, w rozwiązaniu pewnego problemu z operatorem, który bez zgody właściciela lokalu dokonał instalacji, by świadczyć usługę. Od miesiąca piszemy do siebie na zasadzie "ja o chlebie oni o niebie". Rozumiem, że to działania celowe, a wg nich mam też zrozumieć dlaczego podjęli taką, a nie inną decyzję z pominięciem mojej zgody. Podobno wiele jestem w stanie zrozumieć, ale takich działań nie chcę usprawiedliwiać. Tym bardziej, że umowa na świadczenie usługi nie została podpisana, a w chwili obecnej nie jest też pod tym adresem potrzebna. To, można rzec, niefrasobliwe pomysły mojego dorosłego dziecka stały się przyczyną mojej przepychanki z firmą. Staram się nie angażować w prywatne sprawy znajomego prawnika, ale nie jestem przekonana czy sama sobie z tym poradzę. W necie nie znalazłam niczego ciekawego, co by mi pomogło.
Rozmawialiśmy z Konradem na temat naszych marzenio-planów na najbliższą i nieco dalszą przyszłość. Coraz częściej bierzemy pod uwagę opcję wyjazdu "za pracą" z naszego rodzinnego miasta. Wyjazd i wyprowadzka. Nie jest to łatwa decyzja. Oboje, gdzieś tam w środku, bardzo chcemy zostać tutaj gdzie są nasze rodziny i znajomi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz